O żywieniu dzieci, pasji i równowadze. Rozmowa z Agatą Gwiazdowską

O żywieniu dzieci, pasji i równowadze. Rozmowa z Agatą Gwiazdowską

Żywienie dzieci to temat, który potrafi rozpalić emocje — i to całkiem słusznie. Statystyki są alarmujące: polskie dzieci tyją najszybciej w Europie, co pokazuje, że wciąż zmagamy się z chaosem informacyjnym i sprzecznymi zaleceniami. Nietrudno tu o zagubienie — w nadmiarze porad, teorii i diet można po prostu… utonąć. Dlatego tak bardzo potrzebujemy wskazówek, które są jednocześnie rzetelne, proste i możliwe do wdrożenia w codziennym życiu. Takich, które odczarowują temat i zamieniają rodzinny stół z pola bitwy w miejsce budowania zdrowych nawyków.

W tym odcinku podcastu Well Be Stories Alicji Sękowskiej pojawia się gościni, która wie o żywieniu dzieci więcej niż niejeden podręcznik: Agata Gwiazdowska — szefowa kuchni, uczestniczka Hell’s Kitchen, autorka podcastu „Co przekazujesz” i ekspertka od mądrego karmienia najmłodszych. Od lat wspiera rodziców w układaniu jadłospisów, rozumieniu dziecięcych preferencji i budowaniu zdrowej relacji z jedzeniem.

W rozmowie padają odpowiedzi na pytania, które zna każdy rodzic:

  • Jak karmić dziecko i jak radzić sobie z niejadkiem — bez stresu, szantażu i teatralnego machania widelcem?
  • Jak naprawdę przeciwdziałać otyłości u dzieci i nastolatków, zamiast popadać w skrajności i dietetyczną panikę?
  • Dlaczego spokojne podejście do jedzenia i zdrowe nawyki rozwijane od małego są jednym z najlepszych prezentów, jakie możemy podarować na dorosłe życie?

Ten odcinek podcastu porządkuje wiedzę, usuwa presję i pokazuje, że zdrowe żywienie nie musi być ani trudne, ani perfekcyjne — za to może być wspierające, realne i po prostu… ludzkie. Chcesz zrozumieć, jak mądrze to poukładać? Ten odcinek jest idealnym miejscem, żeby zacząć.

Smaki domu: tradycja, dziadkowie i patelnia z duszą

Żeby zrozumieć podejście Agaty do kuchni, trzeba zacząć od podstaw, czyli od domu. Bo jej historia to piękny przykład tego, jak smak potrafi być międzypokoleniowym językiem. To także dowód na to, że dobre jedzenie nie bierze się z wyszukanych technik, ale z atmosfery, relacji i czułości. W takich domach rodzi się prawdziwa kulinarna intuicja, która później prowadzi człowieka przez całe życie.

Agata dorastała między dwoma światami: mamą gotującą z sercem i dziadkami — dziadkiem Jurkiem i „szaloną babcią Barbarą”. — Mój dziadek nauczył gotować moją mamę, a mama nauczyła gotować mnie. Jego pieczołowitość i staranność zostały przekazane z pokolenia na pokolenie.

W domu dziadków jadło się tradycyjnie, prosto, ale z niezwykłą uważnością. I zdarzały się kulinarne przygody. Jak ta z frytkami:

— Chciałam frytki, to dziadek zrobił — i tak przepalił olej, że śmierdziało w całym bloku. Ale próbował. To było najważniejsze.

A smak dzieciństwa? — Krojona w drobniutką kosteczkę kiełbasa smażona na starej teflonowej patelni, makaron najtańszy z półki i na to ogrom białego twarogu. To był mój comfort food. To właśnie ta mieszanka prostoty i miłości stała się fundamentem jej podejścia do żywienia — pozbawionego ekstremów, za to pełnego intuicji i autentyczności.

Czytaj: Fit jesienne comfort food. Odkryj rozgrzewające smaki bez wyrzutów sumienia. Jedzenie dla dobrostanu

Dar smaku: odkryty zaskakująco wcześnie

Niektórzy odkrywają pasję przypadkiem. Agata — niemal od pierwszego świadomego oddechu. Jej zmysł smaku działał jak radar, który wyłapuje szczegóły niedostępne dla innych. To coś pomiędzy talentem a szóstym zmysłem — prezentem, który z czasem przerodził się w zawodową drogę. I już w tych pierwszych anegdotach widać, że jej relacja z jedzeniem była wyjątkowa.

— Moi rodzice mówią, że zawsze kochałam jeść. Miałam sześć lat, byliśmy na statku w Gdańsku i powiedziałam: Czuję coś pieczonego. Była dziewiąta rano, nic się jeszcze nie gotowało — a ja i tak czułam.

Od marzeń o Broadwayu do pieca konwekcyjnego: droga pełna zakrętów

Choć dziś Agatę znamy jako ekspertkę kulinarną, życie długo podpowiadało jej inny plan. Teatr, taniec, marzenia o scenie — to była jej równoległa rzeczywistość. Niestety poważna kontuzja przekreśliła taneczne ambicje, a Agata musiała szukać nowej drogi. Najpierw była dziennikarska zajawka, potem gotowanie — znów wróciła do korzeni.

I w końcu decyzja, która zmieniła wszystko: — Mój chłopak powiedział: Agata, jest polska edycja Hell’s Kitchen. Zgłoś się. Nie musiał powtarzać dwa razy. Zgłosiła się. Dostała się. I — jak sama mówi — przeżyła jednocześnie przygodę życia i lekko traumatyczny bootcamp.

Hell’s Kitchen od środka: show, presja i walka o siebie

Telewizja bywa bezlitosna. A gdy masz 18 lat, presja jest jeszcze większa. To moment, w którym pasja zderza się z rzeczywistością. I choć niektóre wspomnienia Agaty brzmią jak wyjęte z thrillera kulinarnego, wszystkie budowały jej dzisiejszą siłę. To doświadczenie, które hartuje bardziej niż niejedna szkoła gastronomiczna.

— Byliśmy zamknięci bez telefonu, bez światła dziennego, bez kontaktu z rodziną. Byłam dzieckiem, a rywalizowałam z dorosłymi, którzy ugotowali więcej obiadów, niż ja miałam dni życia. To była szkoła charakteru — i początek prawdziwej drogi zawodowej.

Poszukiwanie smaków: od kuchni wegańskiej do freestyle’u

Wyjście z programu dało impuls, ale prawdziwe doświadczenie Agata zdobywała w pracy — najpierw z konieczności, potem z wyboru. Każdy etap tego rozwoju to kolejna warstwa smaków, technik i odkryć, które składają się na jej dzisiejszy styl. W jej opowieści czuć ogromną ciekawość i otwartość na świat — cechy, które odróżniają dobrych kucharzy od wybitnych.

— Jak kochasz jeść, to kochasz smakować. A jak kochasz smakować — to musisz próbować, eksplorować, szukać.

Gotowała w kuchni wegańskiej, eksperymentowała, łączyła smaki jak muzyk dźwięki. I choć z pokorą przyznaje, że „najlepiej na świecie gotuje jej mama”, to jej wiedza kulinarna stała się imponująca.

Czytaj: Wegetarianizm i weganizm – jak zbilansować dietę, by była zdrowa, bezpieczna i smaczna? Porady ekspertki

Dziecko przy stole: jak wychować małego smakosza

Agata jest mamą Heleny, która je z radością… Naleśniki? Wystarczy hasło. Zupa pomidorowa? Moja podobno najlepsza. A jak robię łososia, to musi być risotto. Ma swoje smaki.

Choć Helena nie lubi groszku, próbuje. Bo w domu Agaty nie ma presji, za to jest przykład i otwartość: — Ona wie, że nie lubi, ja wiem, że nie lubi, ale i tak spróbuje. A nuż widelec zaskoczy.

Jeden produkt Agata jednak trzyma z daleka:

— Nigdy nie kupię jej wysoko przetworzonego batonika z osiedlowego sklepu. Jasne, jemy słodycze — ale dobrej jakości. Cukiernia, domowe ciasto, dobre lody? Oczywiście. Ale nie kolorowe draże z półki przy kasie.

Czytaj: Jak przestać jeść słodycze w 30 dni. To nie musi być trudne! Porady dietetyka

Dlaczego polskie dzieci tyją najszybciej w Europie?

To pytanie pada w rozmowie i rezonuje mocno. Agata odpowiada bez owijania. Ten fragment rozmowy wybrzmiewa szczególnie mocno, bo dotyka lęków wielu rodziców. Zdejmuje też poczucie winy i przenosi uwagę na konkretne zachowania, które da się zmienić. To ważny, odważny kawałek dyskusji o naszych nawykach.

— Najczęściej słyszę od rodziców: moje dziecko nigdy nie może być głodne. Ciągle podtykamy dzieciom jedzenie — na zapas, na wszelki wypadek, żeby przypadkiem nie poczuło sygnału głodu.

Dopychanie, przejadanie, nadmiar kalorii, tłuszczu i białka — to codzienność. I coś jeszcze: — Nasza głowa się nie zmieniła. My mamy ochotę napchać dzieci tak, żeby były najedzone na zapas. A to prosta droga do problemów.

A czy da się inaczej? Podejście Agaty jest proste i wolne od skrajności. Dzieci mają smakować, poznawać, próbować, doświadczać. Mają czuć głód i sytość. Mają jeść słodycze — ale mądrze. I mają dostać od dorosłych narzędzia, a nie presję.

Czytaj: Zdrowe nawyki, które działają – TOP 5, który odmieni Twój dzień. Sprawdź!

A jaką Ty Agata, jesteś mamą?

Macierzyństwo często idealizujemy, a przecież bycie „dobrą mamą” to nie perfekcja, tylko autentyczność, cierpliwość i… sporo improwizacji. Agata z rozbrajającą otwartością opowiada, jak sama ocenia swoją rodzicielską codzienność.

— Jaką jestem mamą? Trzeba byłoby o to zapytać Helenę, ale wydaje mi się, że całkiem fajną. Byliśmy ostatnio na zebraniu w szkole. Jak ją odbierałam, mówię: No jak tam, Helena? Pani cię chwaliła, podziękowałam, że mam fajną córkę.

 

A ona patrzy i mówi: Mama, pani powiedziała, że mam fajnych rodziców. Jesteście tacy spoko.  Wydaje mi się więc, że jesteśmy spoko i że staramy się być. Bardzo zależy mi na tym, żeby być równym rodzicem — takim, który stawia granice i trzyma się tego, co powiedział, nawet jeśli nie zawsze jest to idealne.

Jak trzymać kurs, gdy wokół wszystko się sypie?

Rodzicielstwo i codzienność bywają jak sinusoidy: raz w górę, raz w dół. Agata opowiada, co pozwala jej nie zgubić równowagi, kiedy życie jest pełne niewiadomych.

— Co daje ci poczucie, że jesteś na właściwych torach, kiedy naokoło wszystko nie współgra? Nie ma na to jednej dobrej odpowiedzi. Od siedmiu lat korzystam z psychoterapii i myślę, że tylko ona daje mi równowagę. Codziennie wątpię w to, co robię, a jednocześnie codziennie dziękuję sobie, że działam dobrze.

Co daje terapia? Narzędzia, które ratują codzienność

Wiele kobiet i matek latami nosi w sobie poczucie winy, że „nie dają rady”. Agata otwarcie opowiada o swojej drodze terapeutycznej i o tym, jak odzyskiwała grunt pod nogami.

— Co daje mi terapia? Samo zrozumienie i to, że nie można się poddawać w sytuacjach, które wydają się beznadziejne. Najprostsze rozwiązania — jak myślenie „beze mnie byłoby łatwiej’” — są chodzeniem na łatwiznę. Zdecydowanie trudniej jest żyć z problemami i je rozwiązywać, ale te rozwiązane dają ogromną satysfakcję. Trzeba czasem zacisnąć zęby i dłużej poczekać na efekt niż by się chciało.

Kiedy poczułam, że potrzebuję pomocy? 

Czy pamiętasz moment, kiedy poczułaś, że terapia będzie potrzebna? Tu pojawia się jedna z najmocniejszych, najbardziej poruszających części rozmowy. Agata dzieli się momentem, w którym zrozumiała, że nie poradzi sobie sama — i że potrzebuje psychiatrycznej opieki. To szczere świadectwo tego, jak wiele kobiet przeżywa depresję poporodową w ciszy i osamotnieniu.

— Tak, doskonale pamiętam. Zaraz po urodzeniu Heleny poczułam, że muszę wrócić do pracy — tam czułam się bezpieczniej. A potem jechałam nocą autostradą i pomyślałam, że jeśli mocniej skręcę kierownicą, to zakończę swój problem… Ale wtedy stworzyłabym ich dziesięć nowych. Dla mojego dziecka, dla rodziny.

 

Ktoś powiedział w złości: To może się zamknij do szpitala. I wtedy zrozumiałam, w jak trudnym miejscu jestem. Trafiłam do poradni psychiatrycznej. Leczenie było bardzo ciężkie — mocne leki wyłączyły ze mnie wszystkie emocje. Egzystencja. Pusta kartka.

Jak wyglądało macierzyństwo w czasie choroby?

Macierzyństwo Agaty w pierwszych miesiącach nie przypominało pastelowych kadrów z Instagrama. To była walka o przetrwanie. Tu wybrzmiewa, jak ważne jest wsparcie najbliższych — i jak bardzo choroba potrafi odebrać wspomnienia.

— Jeśli chodzi o tamten czas… Ja nie pamiętam pierwszego roku życia mojego dziecka. Może siedem pierwszych miesięcy — w ogóle.

 

Mój mąż zajmował się Heleną. Moja mama przejęła większość obowiązków. Mieszkaliśmy wszyscy razem: rodzice, dwa psy, niemowlę i ja w depresji. Rollercoaster. Wróciłam do pracy po trzech tygodniach od porodu. To była ucieczka, jedyne miejsce, gdzie czułam się bezpiecznie. Najgorszy okres trwał około półtora roku.

Wyjście na prostą: kiedy to przyszło?

Odbudowywanie siebie to proces. Nie istnieje przycisk — „klik” — i wszystko wraca do normy. Agata opowiada o drobnych momentach ulgi, o poczuciu, że wraca światło — i o tym, jak ogromną rolę odegrało wsparcie jej męża.

— Pamiętam moment, kiedy pomyślałam: może teraz będzie lepiej. A taki naprawdę przełomowy przyszedł, kiedy mój mąż dołączył do mojej firmy. Wtedy poczułam, że mam kogoś równego sobie, na kogo mogę liczyć. Od trzech lat nie biorę leków na depresję. Temat został zamknięty.

Depresja poporodowa to CHOROBA — nie wina

Agata z mądrością mówi o tym, że depresja to nie etykietka ani powód do wstydu, tylko realna choroba, którą trzeba leczyć jak każdą inną.

— Depresja poporodowa to choroba — i bardzo się cieszę, że tak to nazywamy. Nikt nie mówi do osoby z problemem z kostką, że jest inna. A zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak zdrowe serce czy kolano. Chciałabym, żeby żadna kobieta, która miała depresję poporodową, nie myślała, że była gorszą mamą. Ja sama długo przepraszałam Helenę. Ona zasypiała, a ja szeptałam jej do ucha: Przepraszam. A ona pytała: Ale za co?’.

Co pomaga najbardziej? Ludzie, terapia, małe momenty wdzięczności

Agata opowiada o ludziach, którzy byli przy niej — o bezinteresowności, bliskości, wsparciu. Ale także o narzędziach, które dała jej terapia: o uczeniu się wdzięczności, o małych rytuałach, o powrocie do siebie nawet wtedy, gdy depresja puka do drzwi.

— W najtrudniejszych momentach pomogli mi ludzie — po prostu byli. To było najważniejsze. Depresja wraca jak złamany nadgarstek przy zmianie pogody — potrafi zapukać. Ale terapia nauczyła mnie szukać dobrych momentów i dziękować sobie nawet za małe rzeczy. To brzmi banalnie, dopóki się tego nie spróbuje. Bez zdrowej głowy nie ma dobrego jutra.

Zdrowe jedzenie, zdrowa głowa

Rozmowa z Agatą Gwiazdowską to lekcja, która wykracza daleko poza gotowanie i karmienie dzieci. Pokazuje, że zdrowe żywienie to nie kalkulacja kalorii, lecz budowanie relacji, szacunku do ciała i zaufania — zarówno wobec siebie, jak i dzieci. To także historia o sile, która rodzi się w trudnych momentach: w depresji poporodowej, w chaosie codzienności i w poczuciu własnej niewystarczalności.

Agata uczy, że bycie „dobrą mamą” nie oznacza perfekcji. To autentyczność, konsekwencja, cierpliwość i gotowość do szukania wsparcia. Terapia, bliscy, codzienne drobne rytuały wdzięczności — to narzędzia, które pozwalają nie zgubić się w chaosie emocji. Jak mówi sama Agata: „Bez zdrowej głowy nie ma dobrego jutra.”

Ta opowieść daje nadzieję: trudne doświadczenia można przetrwać, depresję leczyć, a zdrowe nawyki wprowadzać bez presji. Dzięki temu rodzinny stół może stać się miejscem odkrywania smaków, radości i relacji — nie walki. Bo tak naprawdę najważniejszym przepisem jest po prostu bycie obecnym, autentycznym i uważnym na potrzeby dziecka i swoje własne.

Chcesz zacząć wprowadzać zdrowe, spokojne podejście do żywienia i życia rodzinnego? Inspiracja jest bliżej, niż myślisz — wystarczy otworzyć się na codzienne małe kroki, które naprawdę mają znaczenie.

Jeśli szukasz rozmów pełnych wartościowej wiedzy, inspiracji i autentyczności, zajrzyj do Well Be Stories — miejsca, w którym z czułością i eksperckim podejściem rozmawiamy o dbaniu o ciało i umysł, pielęgnowaniu relacji oraz radzeniu sobie z emocjami, które potrafią przytłoczyć nawet najbardziej zorganizowanych.

W każdym odcinku czekają na Ciebie rozmowy o self-care opartym na faktach, intuicyjnym podejściu do jedzenia, wspieraniu siebie w trudnych chwilach, takich jak lęk czy wypalenie zawodowe, a także o codziennych nawykach, które realnie poprawiają jakość życia. To przestrzeń dla osób, które chcą żyć świadomie, odzyskać równowagę i budować życie w zgodzie ze sobą — spokojnie, mądrze i bez presji.

 

Youtube: wyVZjcUQOaw?si=1W04ycBZceJq4uj3

Powiązane artykuły




Zostaw komentarz




Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najnowsze video




Polecane